sobota, 30 czerwca 2012

Słonecznie

W ten jakże słoneczny weekend lenię się na całego. Jutro wybieramy się z Michałem na odkryty basen na Szczęśliwicach. O ile znajdę jakiś kostium kąpielowy, bo wcisnęłam je gdzieś i znaleźć nie mogę!:)
 

wtorek, 26 czerwca 2012

Mamo tato wolę wodę

- Mamo, tato wolę wodę! - Reklama świetna, sama jestem zwolenniczką picia wody, zamiast słodzonych napojów. Czasem tylko skuszę się na coca-colę zero, ale to baaaaardzo rzadko i to też zazwyczaj tylko do whisky :) A że alkohol piję baaaardzo rzadko tak i coca-colę także. W sumie nawet nie wiem po co o niej wspominam, skoro wynika, że w ogóle jej praktycznie nie piję. :)

 

Reklamę tę usłyszałam też kilka razy w telewizji podczas oglądania Mini - Mini z małym Maciusiem. I znany tekst zamienił się w jego ustach na:  

- Mamo, tato, wolę ALKOHOL!  

 

niedziela, 24 czerwca 2012

Grillowy i słoneczny weekend

Straszyłam szczypcami i wampirzymi ząbkami :D
      Kolejny weekend spędziłam u rodziców. Tym razem na zakończenie sezonu truskawkowego i z okazji Dnia Ojca zorganizowaliśmy grilla, stąd nie mogło mnie zabraknąć - kto by odmówił karkówki z grilla :)

Niestety troszkę się przeziębiłam, więc siedzę teraz w niedzielny wieczór i jestem mocno pociągająca i kapiąca - do tego jeszcze gardłowo boląca. Taka słoneczna niedziela, a ja z czerwonym nosem wracałam ze wsi. 

    Pisałam ostatnio o mojej babci, nie widziałam jej tydzień, a już  coraz z nią gorzej. Teraz patrzy się na mnie jakby mnie nie znała, pyta się ile mam lat, do której klasy chodzę, czy moja mama pracuje, czy mój tata pracuje. Siostrę zapytała czy nasz tata żyje?!

    Mimo wszystko rodzinny grill był, babcia też oczywiście się załapała i miło spędziliśmy wieczór. Było dużo śmiechu, żartów. Uwielbiam moich rodziców - nawet po 37 latach małżeństwa są mocno w sobie zakochani. Słodko z siebie żartują, sypią komplementami, przytulają się.

wtorek, 19 czerwca 2012

Masowanie - domowy interes 100zł/h

       Spotkanie z dawno nie widzianą koleżanką zawsze jest okazją do dowiedzenia się ciekawych rzeczy z życia innych. Jedną z najciekawszych chciałabym Wam opowiedzieć.
      Współlokatorka koleżanki wybrała się do szkoły masażu, po kilku zajęciach stwierdziła iż będzie masować ludzi. U nich w domu! Nie powiedziała o tym nikomu, koleżanka dowiedziała się przypadkiem, gdy ta umawiała się już na masaż z klientem. Oczywiście większość wynajmujących nie zgodziła się na taki układ. Dziewczyna nie zrobiła sobie nic z protestów i już nawet bez pozwolenia umawia klientów. Jakież było zdziwienie, gdy raz koleżanka wraca z pracy, a z łazienki wychodzi facet w samym ręczniku. Mało komfortowa sytuacja, nieprawdaż?


niedziela, 17 czerwca 2012

Starość jest przykra

     Na weekend wybrałam się do rodziców. Przebywa tam teraz też moja wiekowa babcia, jedyna z żyjących dziadków. Przywitała mnie bardzo miło i ciepło, bo zawsze powtarzała, że jestem jej najukochańszą wnuczką.
Niestety jak patrzę na nią i jak zmienia się z upływem lat, a szczególnie jak zmienia się jej psychika, to boję się tego jak będzie wyglądała starość moich rodziców, czy moja. Czy i ze mną w przyszłością będą się męczyć moje dzieci? Czy mi też będą musiały tłumaczyć, że w lustrzanej szafie nie ma żadnej kobiety, że to tylko odbicie. 
Spędziłam z babcią każdego dnia trochę czasu, gdy przyszłam do niej pod wieczór po kolacji, powiedziała pokazując na pokój obok:
- Już te obie gdzieś poszły. (Owszem jedna z nich - czyli moja siostra, bo druga - czyli ja siedziałam koło niej). 
Pytała się mnie co robiłam, mówiłam, że byłam zjeść kolację z mamą i tatą. Babcia oczy wybałuszyła: 
- A to Twoja mama tu jest?! Niemożliwe.

środa, 13 czerwca 2012

Nowości w szafie i wczorajsze przeżycia w centrum Warszawy


   Będąc wczoraj na spotkaniu z koleżanką wybrałyśmy się jak zwykle najpierw po pracy na małe co nieco do Pizza Hut, a później na zakupy po Centrum na Marszałkowskiej. Tłum kibiców już się zbierał na mecz Polska-Rosja. Idąc wśród nich zastanawiałyśmy się czy przegramy, czy uda nam się jednak wyjść z twarzą. Nie byłyśmy optymistycznych myśli, ale wyszło jak wyszło, z czego jestem mega zadowolona, a jednocześnie dalej zaskoczona.

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Sezon na szorty rozpoczęty:)

     Jestem bardzo krytyczna wobec siebie i swojego wyglądu. Nie okłamuję się, że jestem prze ... prze i w ogóle naj. Znam swoje wady, ale mam też jakieś zalety. Najlepiej czuję się umalowana, dobrze ubrana, bo "nie taka baba straszna jak się umaluje". Lubię dobrze wyglądać, o czym może świadczyć ilość kosmetyków jakie posiadam i ilość ciuchów, których ciągle jest mało ... Przez moją problematyczną cerę nie wyjdę z domu bez chociażby kremu koloryzującego, nie mówiąc o tuszu, który jest jedynym kosmetykiem oprócz pasty, którego używam codziennie. Niestety mimo iż dbam o cerę raz bardziej raz mniej systematycznie nadal mam z nią nie lada problemy, mianowicie: mam cerę mieszaną, skłonną do wyprysków, z zaczerwieniami i nie znalazłam jeszcze idealnego podkładu kryjącego (chociaż Dermablend z Vichy satysfakcjonuje mnie w 80%) . Nie poznałam dobrego sposobu na pozbycie się zaskórników raz na zawsze. Męczę się też ze świeceniem w strefie T. Jeżeli ktoś ma na to jakieś cudowne środki, to chętnie poczytam.

niedziela, 10 czerwca 2012

Pogoda nie będzie rozpieszczać

    Na najbliższe kilka dni meteorolodzy zapowiadają opady deszczu. Niestety czerwiec nas nie rozpieszcza, myślałam, że pogoda będzie zdecydowanie bardziej łaskawa dla nas. Już nawet schowałam głęboko do szafy wszystkie cieplejsze ubrania, a tu znów ma być pochmurno, deszczowo, a i temperatura spadnie poniżej 20 stopni. Gdy dojdzie do tego wiatr, deszcz i przemoknięte buty przeziębienie murowane. Postanowiłam zaopatrzyć się w końcu w swoje pierwsze kalosze. Z pomocą przyszedł dobrze znany sklep. W związku z brakami w rozmiarówkach miałam do wyboru czerwone, bądź kremowe. Zdecydowałam się więc na jasne. Zapłaciłam 71,10 zł.  Cena pierwotna 79 zł + przesyłka, jednak jest weekend darmowej dostawy i w związku z Euro 10% zniżki. Grzech nie skorzystać:)

sobota, 9 czerwca 2012

Z serii - o wszystkim i o niczym

     Siedzę w sobotni wieczór i zastanawiam się czy to rzeczywiście sobota.  W myślach zastanawiam się czy mam co jutro wziąć do jedzenia do pracy, czy będę musiała skoczyć rano do sklepu. Po chwili łapię się za głowę i stwierdzam, że jednak został mi jeszcze jeden dzień wolnego. Zważywszy, że było ich teraz tak dużo to chyba już zaczyna mi się nudzić w domu. W pracy szybciej dni lecą, a mając na uwadze fakt, że do ponownego zobaczenia się z Michałem minie 3 tygodnie, to chciałabym aby minęły one jak najszybciej.

    Pewnego wieczoru zaczęliśmy przeglądać projekty domów i nawet wspólnie wybraliśmy taki, który będzie nam w pełni odpowiadał. Nawet rozstawienie pokoi pasowało idealnie. Jednak jak zobaczyliśmy kosztorys - KOSZMAR!! Planujemy wraz z moimi rodzicami wybudować piętrowy dom, oni na dole - my na górze. Przynajmniej łatwiej będzie w kwestii finansowej, ale to i tak nie zmienia faktu, że aby postawić dom i go urządzić trzeba naprawdę kosmicznych pieniędzy. Chyba zacznę w końcu grać w Lotto. Kilka milionów by się przydało. Ewentualnie wspólny wyjazd za granicę może też byłby dobrą opcją na początek.

   Najważniejszą kwestią jaka pozostaje mi do rozwiązania jest myśl, czy po zakończeniu obecnej pracy, którą mam jeszcze przez jakieś 3-4 miesiące zostać w Warszawie, czy może wrócić do rodzinnej miejscowości i spróbować tam szczęścia. Zazwyczaj nie staram się nic planować na dłuższą metę, ale ta kwestia ostatnio dosyć mocno zaprząta mi głowę. Chyba z żadnego rozwiązania nie będę w pełni zadowolona. Nawet jeżeli tu zostanę, to jednak przed weselem chciałabym być w domu i dopinać wszystko na ostatni guzik, a nikt nie zatrudni niańki tylko na kilka miesięcy, albo takiej chcącej wziąć około miesięczny urlop w środku wakacji:) Druga opcja może spowodować, że będę siedziała w domu, objadała się słodyczami i tyła przed weselem jeżeli nie znajdę pracy. Tak więc jestem w przysłowiowej dupie :D

piątek, 8 czerwca 2012

Euro szaleństwo - mecz Polska-Grecja 1:1

   
  W związku z dzisiejszym pierwszym meczem Euro w Warszawie wybraliśmy się i my z Michałem pod Pałac Kultury do Strefy Kibica. Tyle, że nie udało nam się tam dostać, stąd staliśmy PRZED Strefą Kibica. I dzielnie wspieraliśmy naszych i kibicowaliśmy. 

Najbardziej Michał, gdyż widział co działo się na telebimie. Ja miałam utrudnioną widoczność przez tłumy stojące przede mną.
To co tam się działo, ciężko opisać słowami, szczególnie euforię ze strzelonego gola i obronionej bramki w rzucie karnym. Ludzie wkoło skakali, krzyczeli i ściskali się nawzajem.
Żałowaliśmy z Michałem, że nie mogliśmy być na stadionie i tam przeżywać tych emocji.

Uwaga! Uwaga! Wzięliśmy lustrzankę .........  ale zdjęć zrobiliśmy maaaaalutko :)

czwartek, 7 czerwca 2012

Dzisiejszy look :)

     Miało być tyle zdjęć, a przychodzi co do czego to wychodzi, że zapominamy wziąć aparatu, zrobić zdjęcia, a i modelka ze mnie kiepska. A zdjęcia robione telefonem są słabej jakości, o czym możecie się kolejny raz przekonać. Jutro obiecuję wybrać się na spacer z lustrzanką, więc i jakość zdjęć będzie wyższa. 
     Lenimy się z Michałem tak, że już sama nie ogarniam czy to czwartek, piątek czy sobota. Nie jestem przyzwyczajona do tylu dni wolnego, co oczywiście wcale mi nie przeszkadza - wręcz przeciwnie. Nie wiem jak moi pracodawcy, ale ja takie urlopy mogłabym mieć w każdym miesiącu. Tym bardziej, że moja pensja jest co miesiąc taka sama, bez względu na ilość przepracowanych dni :)
Mój dzisiejszy zestaw jest bardzo luźny, idealny na spacerowanie, o czym świadczą balerinki, no i idealny na dzisiejszą pogodę, która była taka w sumie średnia ...





wtorek, 5 czerwca 2012

Parfois i nowy zegarek

   Michał przyjechał i mam go kilka dni wyłącznie dla siebie.
  Wybraliśmy się nawet na wspólne zakupy. Przez jego wyjazdy byłam głównie skazana na samotne wypady, więc było to miłą odmianą!
Odwiedziliśmy sklep Parfois, w którym jest duży wybór biżuterii, torebek i innych dodatków.


    Nie obyło się bez prezentu. Nie zważając na przesądy wybraliśmy jednak zegarek.