wtorek, 30 października 2012

Łazienki Warszawskie po raz drugi

        W ostatnim czasie Łazienki Królewskie odwiedziłam dwa razy. Pierwszy raz z Michałem, drugi z siostrą i kuzynkami. Siostra wzięła aparat, bo jest zapaloną panią fotograf. Niestety woli fotografować dzieci i krajobrazy niż dorosłych, bo twierdzi, że z dzieci łatwiej wydobyć to PIĘKNO, które w nich drzemie, a z ludźmi dorosłymi trzeba się natrudzić:)  
Zostawiam Was z kilkoma zdjęciami do niedzieli. Wyjeżdżam na długi weekend do DOMKU :)


niedziela, 28 października 2012

Zimowe porządki

         Nie będę Wam pisała, że zima nadeszła, bo zapewne większość już widziała śnieg za oknem. A kogo jeszcze zima nie przywitała - nie martwcie się z pewnością i Was zasypie.
         Wczorajszy dzień niemile wspominam, mega plucha, ziąb, wiatr i mokry śnieg sypiący w twarz. Dzisiejszy dzień spędziłam z siostrą i kuzynkami. Odwiedziłyśmy nawet Łazienki Królewskie, karmiłyśmy wiewiórki i sikorki. I nawet ziąb nie był taki straszny w towarzystwie.
        Podejrzewałam, że zima w najbliższym czasie da o sobie znać, więc tydzień temu zrobiłam porządki. Schowałam resztę letnich ciuchów jakie jeszcze plątały się w szafie i wyjęłam zimowe kurtki, płaszcze, swetry czapki i szaliki. Zima mi nie straszna. Jeszcze tylko muszę zaopatrzyć się w jakieś inne zimowe buty, bo same EMU nie wystarczą :)

sobota, 27 października 2012

BRUDASY w bloku.

     Odkąd przeprowadziliśmy się z Michałem do Warszawy to zmienialiśmy mieszkanie tylko raz. Najpierw mieszkaliśmy u Michała siostry, jednak mieszkanie było małe i w dodatku mieszkaliśmy w trójkę w jednym pokoju, więc warunki tragiczne. Przeprowadziliśmy się ulicę dalej, bo lokalizacja nam się bardzo podobała, chcieliśmy tylko lokum zmienić. Udało się. Trafiliśmy na blok oddalony od głównej ulicy, dzięki czemu nie narzekamy na hałas. Sąsiedzi to głównie osoby starsze, bądź małżeństwa z małymi dziećmi, więc nikt nie urządza imprez, nie ma hałasów, nikt nie puszcza głośnej muzyki (oprócz nas:)). Co jednak mnie zdziwiło to fakt, że w bloku mieszkają BRUDASY! I to dosłownie. Nie raz wieczorem podskakiwałam na dźwięk spadającego "czegoś" z wyższego piętra. A że mieszkamy na parterze, więc patrząc przez okno widzimy resztki chleba rozrzucone dla ptaków, resztki owoców, jakieś kartony czasem, a nawet całe worki ze śmieciami, bo komuś się nie chciało pójść do zsypu. Dzisiaj przy standardowych sobotnich porządkach udałam się z workiem śmieci do zsypu, niestety klapa od zsypu się nie otwierała. Starsza pani czekająca na windę zaproponowała mi abym wyrzuciła worek przez okno!!! WTF?? 
- TEN będzie chodził w poniedziałek to posprząta - i chichocze.
Myślałam, że jaja sobie robi, ale ona tak serio.
Rzeczywiście jest pan dozorca, zarządca czy jak on tam się zwie i codziennie rano koło 6 chodzi i zbiera te śmiecie, które takie BRUDASY wyrzucają przez  okno.
W głowie mi się nie mieści jak można tak robić, nikogo chyba nie razi ten syf pod oknem, w końcu TEN posprząta. Po co więc wychodzić z domu jak można pieprznąć worek za okno. Fuuuuuuuuj!

czwartek, 25 października 2012

Obroniona!!

         Kochani największy problem, który przez ostatnie kilka miesięcy zaprzątał mi głowę wreszcie się rozwiązał. Dzisiaj po godzinie 10 zostałam prze-szczęśliwą panią mgr!! Taka ogromna ulga, taki wielki kamień z serca mi spadł, ścisk w żołądku minął, uśmiech z twarzy nie schodzi - jestem dumna!
Obroniona na 5, jednak przez wzgląd na średnią ok 4,0 na dyplomie ocenę będę miała również DOBRĄ. Ale najważniejsze, że już po wszystkim. Póki co na studia podyplomowe się nie wybieram. Może w przyszłości jeszcze na coś się zdecyduje, ale póki co chce mieć wolne weekendy, chcę bez żadnych wyrzutów sumienia poczytać książkę i marnotrawić czas po pracy! W KOŃCU!
   I będę mogła więcej czasu poświęcić blogowi. Mam nadzieję, że się cieszycie!


niedziela, 21 października 2012

Wiewiórki w Łazienkach Królewskich

     Do łazienek Królewskich wybieraliśmy się z Michałem kilka razy, aż w końcu podczas jego ostatniego zjazdu do Polski, dotarliśmy do nich. Przezornie zabraliśmy ze sobą woreczek orzechów laskowych. Na wszelki wypadek jakby pojawiła się jakaś głodna wiewiórka. Tego dnia było dosyć chłodno, ale wiewiórki dopisały. Było ich pełno ... Nie pogardziły naszymi orzechami. Najpierw próbowaliśmy zwabić taką jedną nieśmiałą, ale w końcu uległa gdy rozsypałam kilka orzechów koło siebie. Dołączyła później druga i na zmianę dostawały od nas orzechy, większość zakopywały, więc chcąc ułatwić im skonsumowanie rozbijaliśmy je i wiewióry były zadowolone. Bez problemu podchodziły i brały orzechy z ręki, chociaż z nieufnością, ale to i tak sukces. Pamiętam tylko raz widziałam wiewiórki, które się nie bały ludzi. Ale wtedy ich nie karmiłam bo nie miałam nic ze sobą :( . A tu się udało. Jako, że uwielbiam małe zwierzaki, stąd karmienie wiewiórek było dla mnie wielką radochą. W przeciwieństwie do Michała, który zamiast karmić wiewiórki sam konsumował orzechy :) Drogę do Łazienek już znamy, więc może za 2 tygodnie znów uda się wyciągnąć Michała na karmienie wiewiórek. W końcu zima idzie:)

wtorek, 16 października 2012

Stadion Narodowy bez dachu. Mecz Polska - Anglia przełożony na środę

    Rozmawiam przez telefon z Michałem w między czasie przełączając kanały. Trafiam na TVP 1 i co widzę?! Pusto na boisku, brak piłkarzy jedynie mnóstwo kibiców na trybunach i mega kałuże na murawie. Wchodzę na fejsa żywo wszystko komentowane, obrazki przedstawiające jezioro na Stadionie Narodowym, zatopione bramki i inne tego typu przerobione zdjęcia. Jestem zawstydzona, oglądam relację w Telewizji Polskiej, mecz przełożony na dzień jutrzejszy. W porządku, ale do jasnej cholery dlaczego na murawę ciągle pada deszcz?? Dach, który zasuwa się w ciągu 15 minut nie może być zasunięty, bo PZPN nie wydał takiej zgody. No nic tylko wyyyyć. Obciach ...

poniedziałek, 15 października 2012

Kulinarny tydzień: roladki z piersi kurczaka z szynką parmeńską + kokosanki i muffinki na deser :)

      Tydzień spędzony z Michałem obfitował w wiele wspólnych chwil. Wspólne oglądanie filmów, wspólne przygotowywanie posiłków. Nawet ja mogłam popisać się swoim kulinarnym talentem. Przygotowałam na przywitanie Michała roladki z piersi kurczaka w środku z papryką, serem, musztardą i szynką parmeńską. Do tego fasolka z bułką tartą i ziemniaczki zapiekane z mozzarelą :) Nie miałam wykałaczek, więc musiała zwykła nitka wystarczyć do zawijania roladek  :)) Ale i tak były pyszne.
     Michał był w szoku, bo miały być zwykłe schaboszczaki, a tu zdziwko jak przyjechał :) Ja też sama byłam z siebie zadowolona, bo nie słynę z pysznych obiadków. Zazwyczaj bywa tak, że zawsze coś się nie uda gdy zaczynam działać w kuchni.
   Jak patrzę na zdjęcie po lewej to stwierdzam, że nie wygląda to tak apetycznie jakie w rzeczywistości było. Jednak mogę Wam ręczyć, że oboje byliśmy w szoku i zjedliśmy z wielkim apetytem moje danie :)

niedziela, 14 października 2012

Intensywny tydzień

    Od zeszłego czwartku miałam wolne. Spowodowane to było pobytem małego Maciusia w szpitalu, który się przedłużał, tak że w ostateczności dopiero jutro idę do pracy. Miałam zatem ponad tygodniowy urlop. Nie wiem czy jest się z czego cieszyć zważywszy czym ten urlop był spowodowany, ale jednak powody były, bo akurat w tym czasie Michał był w Polsce. Spędzaliśmy więc ze sobą 24h/dobę, z czego oboje byliśmy zadowoleni. Weekend spędziliśmy odwiedzając naszych rodziców, w poniedziałek udało mi się zarejestrować w Urzędzie Pracy jako bezrobotna. Będę czekała na jakieś propozycje z mojej miejscowości, może uda mi się tam znaleźć jakąś przyzwoitą pracę. I pożegnam Warszawę. :) Chociaż w sumie sobie tego nie wyobrażam, więc to mało prawdopodobne. 
   Sprawa pracy się wyjaśniła, do końca roku co najmniej mam jeszcze zostać u Maciusia. Na starych warunkach. Po jego pobycie w szpitalu, związanego z zapaleniem ucha, które się mocno pokomplikowało rodzice chcą by został na razie w domu i okres największych przeziębień spędził z nianią, a nie ryzykując kolejnymi przeziębieniami. Dla mnie to chwilowe rozwiązanie problemu, z którego jestem mega zadowolona.
     

Oczywiście podczas pobytu Michała w Polsce nie mogliśmy ominąć kina. Byliśmy na Uprowadzona 2. Od razu w piątek 5ego października, czyli w dzień premiery w Polsce. Na filmweb mimo iż premiera odbyła się w piątek średnia w tym dniu była nieco niższa niż 5,0, co może świadczyć o tym, że film jest po postu słaby... Nie zraziliśmy się i wybraliśmy do kina, na szczęście mile się rozczarowaliśmy i film był równie dobry co i poprzednia jego część. Teraz film ma średnią blisko 7,0 więc prawie tyle co jego poprzednia część. Kto nie oglądał zachęcam do obejrzenia.



wtorek, 2 października 2012

Chef ville

         Gry... gry... gry.... Kiedyś miałam słabość do tego rodzaju rozrywek. Pamiętam jak siedziałam przed komputerem i grałam w Simsy, a w kuchni spalił się czajnik. Czułam, że coś śmierdzi, ale nie chciałam się odrywać od gry, dopiero tata mnie uświadomił, że zapomniałam o zdjęciu czajnika z gazu. Od tamtej pory mocno się pilnuje gdy siadam na laptopa (nawet w momencie pisania tego posta poszłam do kuchni sprawdzić czy wszystko tam gra).
Tak więc najpierw była mania na The Sims i The Sims 2. Trójka pochłonęła mnie tylko na chwilę. I czasem tylko w to zagram gdy jestem u siostry w odwiedzinach.
Po drodze było jeszcze kilka gier, niektórych nazw nie pamiętam, ale był jakiś park rozrywki, zoo, Beach Life, Tropico. Następnie weszły gry na telefon, w internecie i też przez jakiś czas zarządzałam jakąś farmą, restauracją, sklepem, a nawet żłobkiem!
Ostatnio siostry wkręciły mnie w grę na fejsie, a dokładniej w Chef Ville, gdzie jak można po nazwie się domyśleć prowadzi się restaurację, zbiera produkty na dania, rozbudowuje kuchnie, dodaje nowe sprzęty itd.
Opowiedzcie o swoich doświadczeniach.
Jest ktoś kto też się wkręcił w Chef Ville i chce być moim sąsiadem?!



Jak macie jakiś problem z grą dawajcie znać.
Postaram się odpowiedzieć w razie problemów.