sobota, 8 czerwca 2013

Moja przygoda z fitnessem

       MOJE ALLEGRO

         W tłumaczeniu siebie jestem mistrzynią. Kiedy postanowiłam, że wezmę się za siebie jak wskaźnik na wadze przekroczy 50 kg zrobiłam to dopiero jakiś czas później, gdy zrozumiałam, że ubranie, które mam na sobie nie może ważyć ponad kilogram! Teraz mimo, że moja waga wskazuje mniej niż 50 kg, to każde wahanie i skok w górę tłumaczę sobie rozbudową mięśni. Ciągle mam w głowie słowa Ewy Chodakowskiej, że to nie waga jest wyznacznikiem ładnej sylwetki. Mięśnie w końcu muszą ważyć! Chodząc na fitness popuściłam sobie trochę, częściej sięgam po jakieś słone czy słodkie przekąski tłumacząc, że przecież ćwiczę i spalam. Kiedy jednak zrozumiałam, że po 2 miesięcznym chodzeniu na zajęcia efekty nie są takie jakie na pewno byłyby gdybym trzymała się diety postanowiłam znowu w końcu to zmienić. I po raz kolejny ograniczam słodycze i słone przekąski do minimum, piję dużo wody i zielonych herbat, jem dużo warzyw i owoców no i dalej ćwiczę. Zobaczymy czy się opłaci.

     Po 2 miesięcznym chodzeniu na fitness, raz z większą raz z mniejszą częstotliwością (przynajmniej 2 x w tygodniu) widzę, że moja kondycja jest coraz lepsza. Jestem bardziej rozciągnięta i ćwiczenia, które na początku były dla mnie mordęgą teraz nie są już takie straszne, bo trudno mówić o tym, że teraz są przyjemnością, skoro ból przy brzuszkach, czy pompkach jest czasem nie do wytrzymania. Czasem jednak pot lejący się ze mnie sprawia swego rodzaju przyjemność i jest ogromna satysfakcja po wyjściu z sali. Dodatkowo trenerki bardzo motywują podczas zajęć, więc nie ma czasu na opierdzielanie się. Upodobałam sobie najbardziej zajęcia modelujące górną i dolną część ciała połączone ze strechingiem, a także ćwiczenia o wdzięcznej nazwie "Body&Shape", gdyż są prowadzone przez babki, które dają mega wycisk! Na początku rozgrzewki były dla mnie straszne, gdyż poziom ich zaawansowania był dla mnie za wysoki. Niektóre prowadzące nie robiły sobie nic z tego, że jest ktoś początkujący i było to frustrujące. Jakby nie karnet, który wykupiłam na miesiąc może bym zrezygnowała. Jednak z czasem zobaczyłam, że są też trenerki, które nie potrzebują trudnych układów, by pot się z człowieka lał strumieniami. I to właśnie z nimi zajęcia sprawiają mi największą frajdę. 
  A to mój plan zajęć w klubie Champions Club.

  

19 komentarzy:

  1. Wczoraj włączyłam sobie Ewę, tak n nią patrzę i myślę: " dobra co mi tam " jednak zbyt mało miejsca w pokoju rozkojarzyło mnie i spowodowało, że zamiast 45 minut z Ewą idę na nieco dłuższą przejażdżkę na rowerze. Rower i rolki są dla mnie zdecydowanie lepsze. Ps. kupiłam karnet na basen 20 wejść a od półtora miesiąca byłam na nim tylko 2 razy ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak trzeba samozaparcia. Płyt z Ewą mam kilka ale ciężko się zmotywować samej do ćwiczeń. Ćwiczyłam kilka razy, lepiej mi idzie chodzenie i ćwiczenie w klubie. Miałam też karnet open, czyli też siłownię, ale byłam tylko raz na siłowni przez całe 2 m-ce :) Teraz już open nie będę wykupowała, bo wiem że nie wykorzystam go. Jakby Michał był na miejscu, to oboje byśmy się dopingowali razem byśmy na siłownię chodzili :)

      Usuń
    2. No właśnie ten doping w postaci drugiej osoby jest ważny.

      Usuń
    3. Mi udaję się czasem samej iść na fitness ale zazwyczaj chodzę z kuzynką Michała mieszkającą niedaleko. Zawsze we dwie raźniej :)

      Usuń
  2. Ja dziś poszłam po prawie dwutygodniowej przerwie na BPU i prawie padłam :) Tylko że zamiast ćwiczeń byłam na bardziej rygorystycznej diecie więc to pewnie przez to :( Jakoś nie umiem tego i tego. Tak samo - jak chodzę regularnie na ćwiczenia to nie mam już siły jesc według jakiegos tam jadłospisu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie warto rygorystycznej diety trzymać, bo efekty są duże, ale bardzo łatwo później można znowu przytyć, lepiej zlikwidować niektóre swoje "błędy" żywieniowe i do idealnej wagi dochodzić małymi krokami, a nie katować się czy to dietą, czy ćwiczeniami. Jak dla mnie łatwo pogodzić i dietę i ćwiczenia. Wystarczy: więcej pić,ograniczyć przekąski, patrzeć na to ile kalorii się zjada, i pozamieniać np. białe pieczywo na ciemne, jeść więcej owoców warzyw, jeść mniej tuczące obiady. Można :) Nie trzeba rygorystycznej diety trzymać.

      Usuń
  3. Pamiętam jak na pierwszym roku studiów był obowiązkowy wf i każda dziewczyna obijała się jak tylko trener nie widział. Akurat chodziłam na siłownię i też ćwiczyłam tylko jak trener był na sali, a jak wyszedł to zaczynały się gadki-szmatki z dziewczynami. A teraz żałuję bo miałam za darmo siłownię a teraz jakbym chciała to muszę słono zapłacić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojj wiem wiem, ja tak samo miałam okazję i nie wykorzystałam, też czas spędzałam na ławce "niedyspozycyjna" i na pogaduchach z koleżankami :)

      Usuń
  4. Kondycja jest ważna :), najlepsza dieta, to mniej jeść :) (wszystko z umiarem)...

    Buziak Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie i zamieniać niektóre bardziej tuczące rzeczy na te mniej tuczące, jeść zbilansowane posiłki, sięgać częściej po owoce warzywa, dużo pić :)
      Wiem coś o tym, bo jak się tego trzymałam i nie podjadałam, to moja waga spadła do prawie 45,5 kg i czułam się fantastycznie. Teraz już przytyłam do 47, ale to i tak nic w porównaniu do tego jak ważyłam 50 kg. Niby małe cyfry, jednak przy moim wzroście każdy dodatkowy kg WIDAĆ :)

      Usuń
  5. Podziwiam, że dajesz radę. Ja n ie mogę się zmobilizować do codziennego jeżdżenia na rowerku stacjonarnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, bo najtrudniej zmobilizować się do ćwiczeń we własnym domu. Ja tak się nakręciłam na ten fitness, a jeszcze klub mam rzut beretem ode mnie, że nie mogłam nie chodzić. Mi szkoda było jak mogłam sobie pozwolić tylko na 2 zajęcia w tygodniu. Teraz stwierdziłam, że systematyczność to podstawa, więc teraz zamierzam chodzić 3 razy w tygodniu na fitness. I tego będę się trzymać :)

      Usuń
  6. Mięśnie jak mięśnie, ale waga zależy też od wielu innych czynników, więc masz rację, lepiej się przejmować centymetrami i ogólnym wyglądem ciała.
    To jest zwodnicze, że jak się zaczyna ćwiczyć, łatwo sobie pomyśleć, że nie trzeba tak uważać na to, co się je - a jak chodziłam na zumbę, to dodatkowo bywałam strasznie głodna...
    Spotkałam się z opinią, że większość sukcesu zależy właśnie od diety - ale nie ma być restrykcyjna, tylko rozsądna. Choć kiedy się rusza, jest łatwiej, szybciej widać efekty i w ogóle ciało lepiej wygląda.
    Dla mnie obecnie żaden klub fitness ani karnety na siłownię nie mają sensu, bo ciągle jeżdżę tam i z powrotem, więc staram się sama regularnie trochę czasu poświęcić na ćwiczenia i udaje się, ale zrywami :P Ostatnio się trochę rozchorowałam i już nici... Ale moja matka stwierdziła jakiś czas temu, że się przypakowałam w ramionach, chociaż ja tak naprawdę małych obciążeń używam i to chyba tylko takie wrażenie sprawia, bo trochę mi się przytyło (chyba że to od dźwigania laptopa w pracy, solidny jest i trochę waży) :D Z kolei z drugiej strony sama zauważyłam, że torba z laptopem czy zakupy jakoś mniej mi ciążą :P
    A Tobie powodzenia życzę i wytrwałości, chodzenie na fitness wciąga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z resztą widać po ciele jak się zmienia, nie trzeba na to żadnych dowodów w postaci utraty kg :) Chociaż daje to zawsze jakąś motywację do dalszego działania:)

      Samej ciężko się zmobilizować do ćwiczeń, ale ja ilekroć wchodzę na facebooka i widzę metamorfozy dziewczyn dodawanych na fp Ewy Chodakowskiej mam mega motywację do dalszych ćwiczeń :)

      Choć w domu ćwiczę rzadko, jest to też spowodowane tym, że mam małą przestrzeń i ciężko się ćwiczy na małym skrawku wolnej podłogi.

      Usuń
  7. Jak chcemy to zawsze sobie znajdziemy wytłumaczenie, ale prędzej czy później bierzmy się za siebie :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem później niż prędzej :)
      Ja na szczęście nie obudziłam się miesiąc przed ślubem tylko zaczęłam coś działać w tym kierunku na kilka m-cy przed, więc nie jest ze mną AŻ tak źle:)

      Usuń
  8. podziwiam Twoje zaparcie :) tez bym chciała je mieć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście jak się czasem uprę w jakiejś kwestii to nie ma przebacz, ale muszę tego naprawdę chcieć i muszę się na to mega napalić :) Tak właśnie jest z fitnessem, radochę mi sprawia jak mogę kupić jakiś kolejny sportowy top na ćwiczenia, czy wpaść do sklepu i poprzeglądać buty sportowe :)

      Usuń
  9. Strasznie tłumaczysz się sama przed sobą;)
    zapraszam do mnie może zmotywuje cię bardziej;)

    OdpowiedzUsuń