sobota, 25 maja 2013

Nauki przedmałżeńskie w Łomiankach.

    Nauki przedmałżeńskie, o których już wspominałam mamy za sobą. Odbyły się w poprzedni weekend. W piątek udało nam się dojechać z półgodzinnym opóźnieniem. Jako, że wszyscy na nas czekali zaczęliśmy o 19:00 i zakończyliśmy po 22. Pierwsze sprawy były czysto organizacyjne, później mały wykład i praca w grupach i na samym końcu godzina narzeczeńska. Tego dnia odpowiadaliśmy sobie na pytanie "Po co nam małżeństwo"? Po dziś dzień jeszcze do końca nie wiem :) Po prostu chcemy sformalizować ten związek i nie chcemy żyć w grzechu :)
Kolejny dzień zaczął się o godzinie 9:30. Tego dnia były trzy bloki tematyczne:
1. Czy my się znamy
2. Jak ja ciebie kocham
3. Czy to ty?
Z każdym takim blokiem wiązał się półgodzinny wykład, następnie praca w grupach (cała grupa bądź podział na narzeczony i narzeczonych), a na końcu godzina narzeczeńska, gdzie mieliśmy przedyskutować między sobą to czego dowiedzieliśmy się na wykładzie, w pracy w grupach, a także odpowiedzieć sobie na pytania, które mieliśmy w książce, którą dostaliśmy dzień wcześniej. Tego dnia na zakończenie mieliśmy tzw. "Rozmowę z Jezusem". Poszliśmy wszyscy do kapliczki, uczestniczyliśmy w jakichś modlitwach i mieliśmy przeczytać wybrane teksty z Pisma Świętego i z jakichś tam innych ksiąg dotyczące małżeństwa bodajże. Zakończyliśmy wszystko po godzinie 21. Jako, że mieliśmy tego dnia wykupione bilety na Iron Man'a to pojechaliśmy prosto z nauk do kina na 21:45. I powiem szczerze kolejny raz miło się rozczarowałam (pierwszym razem gdy Michał namówił mnie na Mrocznego Rycerza (Batmana)). Te filmy dla facetów nie są wcale takie najgorsze (ale oczywiście zależy które). Poszliśmy tego dnia spać po 1, by rano wstać i na 9:00 udać się już ostatni dzień na nauki. Tego dnia mieliśmy odpowiedzieć sobie na pytanie:
- Co dalej po ślubie?
- Dlaczego potrzebny nam Bóg?
W trakcie byliśmy na Mszy Świętej, a na koniec dnia mieliśmy jeszcze rozmowę z doradcą małżeńskim, gdzie Pani tłumaczyła nam o układzie rozrodczym męskim i żeńskim głównie skupiając się na tym drugim i tłumacząc nam wszystkim jak to jest z tymi dniami płodnymi i niepłodnymi.
Wszystkie dziewczyny otrzymały kalendarzyki gdzie mamy mierzyć sobie codziennie temperaturę i sprawdzać śluz. Póki co jeszcze się za to nie zabrałam. I nie wiem czy zabiorę. Nie wyobrażam sobie abym miała stosować tę formę antykoncepcji w przyszłości.
Ale aby otrzymać zaświadczenie o odbyciu tego kursu mamy jeszcze umówić się na dwie indywidualne rozmowy z doradcą, a także wykonać 5 e-learningowych zadań. Pierwsze z nich już dostaliśmy na e-maila i dotyczy naszych rodzin, tego jak je postrzegamy i co byśmy chcieli z rodzinnego domu przenieść do naszego.
Sam kurs jest wymagający i nie dostanie się tam papierka za to, że po prostu się tam pójdzie. Są zadania, które trzeba wykonać. Można nic nie mówić, nie udzielać się w dyskusji, ale aby miło spędzić tam czas fajnie jest się zintegrować i zaakceptować to takim jakie jest. Ten kurs akurat prowadziło samo małżeństwo, zazwyczaj jeszcze jest ksiądz, który akurat w ten weekend być tam nie mógł. Razem z nami było łącznie tylko trzy pary, więc panowała bardzo luźna atmosfera.  Dowiedzieliśmy się dużo ciekawych rzeczy i było to dla nas naprawdę miłe przeżycie. Nie żałujemy, mimo że czuliśmy się strasznie wymęczeni po tym kursie, a raczej po tej dawce wiedzy i tego jak to długo wszystko trwało.
Fundacja Pomoc Rodzinie, która te nauki zorganizowała ma też specjalny program przygotowany dla małżeństw. Jakby ktoś był zainteresowany, to zapraszam na ich stronę: http://www.fpr.pl/



21 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe... chętnie bym sie wybrała na taki kurs, ale my już go mamy za soba, a w poniedziałek mamy ostatnie spotkanie w poradni i pod koniec czerwca jedziemy spisać protokół :)
    Pozdrawiam ciepło :*
    P.S. Pochwal sie jak tam pozostałe przygotowania, suknia już uszyta? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My będziemy chcieli też to do połowy czerwca załatwić tak pędzikiem :) Wiedzą na kursie, że Michał rzadko przyjeżdża, powiedzieli, że nie będą nam robili problemów. Normalnie zadania otrzymuje się jedno na dwa tygodnie, my wszystkie po kolei dostaniemy. Dzisiaj więc bierzemy się za pierwsze. No i może uda się, że tylko jedno spotkanie z doradcą wystarczy, a nie jeszcze dwa. Bo chcielibyśmy już iść ze wszystkimi dokumentami do księdza by mieć to już za sobą :) Następnym razem Michał dopiero na 2-3 tyg przed ślubem przyjedzie. Teraz jak wróci będziemy mieli dwa weekendy na to aby zaprosić gości :)

      A co do pozostałych przygotowań to tyle, że mamy już zaproszenia, no i będziemy zapraszać gości jak Michał teraz przyjedzie. Wtedy też będę miała już ostatnią przymiarkę. I jeszcze buty muszę dokupić do tego czasu. Sukienki nie mam szytej od podstaw, mam ją dopasowywaną do siebie. Akurat była na stanie w salonie taka, która mi w 98% odpowiadała, więc się na nią zdecydowałam, pobrali już mi miarę do zwężenia jej, a teraz z długości będą pobierać miarę. No i musimy się wziąć za myślenie nad dekoracją, kwiatkami, dekoracją samochodu, muszę pomyśleć nad fryzurą i makijażem. Dużo jeszcze przed nami :) Michał też musi pojeździć za garniturem, ale odłożymy to pewnie na 3 tyg przed ślubem, wtedy będzie już luźniej i nie będziemy mieli dużo załatwiania, a z garniturem wiadomo, że łatwiej niż sukienką i tyle czasu na znalezienie nie potrzeba:) A Ty sukienka, buty, wszystko jest?

      Usuń
    2. Suknia się szyje, a buty zamówione, w połowie czerwca będą... część zaproszeń też już rozdana, także powolutku, powolutku i do celu :)

      Usuń
  2. no to w sumie fajna forma tych nauk, ja swoje wspominam dosyć jako lekcje z których nic nie wyciągnęłam a tym bardziej na dało nic do myślenia. Ksiądz zrobił nam ankietę pytań coś tam pogadał i tyle więc w sumie fajnie trafiliście. A jak tam wrażenia ze ślubu koleżanki? :)
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę mnie przeraża cały system nauk. Czasami mam wrażenie że to jest nie do przejścia.

    OdpowiedzUsuń
  4. My musimy ruszyć z naukami przedmałżeńskimi:)

    OdpowiedzUsuń
  5. kurczę...trochę się obawiam tych nauk, bo one ciągle przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z jednej strony takie coś jest dobre, gdyż człowiek upewnia się w swojej decyzji. Jednak z drugiej uważam, że takie rzeczy powinni przeprowadzić między sobą tylko narzeczeni. I nikt nie powinien ingerować w ich decyzje, plany itp

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeraziłam się. Nauki zawsze tak wyglądają? Ja osobiście nie lubię jak ktoś mi takie pytania zadaje. Dla mnie są krępujące. I Pewnie też nie wiedziałabym jak na nie odpowiedzieć. Chociażby "po co nam ślub?" :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlaczego nie wyobrażasz sobie naturalnego planowania rodziny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyobrażam sobie ufać tylko takiej metodzie, jestem strachliwa :D

      Usuń
    2. ufaj sobie nie metodzie ;)

      Usuń
    3. bo sama w sobie jest tak "pewna" jak tabletki antykoncepcyjne, bardziej zawieść może człowiek, ale to w każdej opcji ;)

      Usuń
  9. Ja to chyba wolałabym mieć taki :pic na wodę" niż takie nauki jak Wy. Strasznie dużo z tym zachodu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Aż tak męczą na tych nauka :/. Ale co zrobić. Myślę , że trochę przesadzają - za bardzo wczuwają się w rolę. jedynie co widzę w tym fajnego lepiej można się poznać i sprawdzić czy myśli się podobnie.

    oooo ja też była na "Iron Man 3".
    Tylko że ja wcześniej widziałam wszystkie części. Mnie też mile zaskoczył film, bo na początku myślałam, że taki sobie. Ale się wciągnęłam po obejrzeniu przez przypadek 1 części.

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajne są takie kursy, które coś nowego wnoszą do naszego życia a nie tylko żeby odbębnić, że się było i ma się papierek

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja chyba nie jestem przekonana do takich kursów . I chyba nie chciałabym w nich uczestniczyc. Może dlatego, że moje zdanie odnośnie Kościoła jest takie, a nie inne..

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajne takie zadania, przynajmniej wymaga jakiegoś wkładu od przyszłego małżeństwa, a nie tylko przesiedzenie od do i wynudzenie się ile się da ;)

    ale Iron Men po takim 'religijnym' wieczorze to mnie rozbroił :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Widzę, że przygotowania pełną parą! No i zachęciłaś mnie, by obejrzeć Iron Man'a, obstawiam, że jak powiem o tym mojemu P., to będzie zachwycony :D

    OdpowiedzUsuń
  15. ooo to widze ze to nie taka latwa sprawa z tymi kursami przedmalzenskimi... a swoja droga co oni tak ta metode kalendarzykowa ciagle pomuja jak ma taki niski wskaznik skutecznosci ;p

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja mam pytanko o tą godzinę narzeczeńska - byliście sami czy tak na forum musieliście mówić co wam dały te wykłady itp. :)

    OdpowiedzUsuń