Do łazienek Królewskich wybieraliśmy się z Michałem kilka razy, aż w końcu podczas jego ostatniego zjazdu do Polski, dotarliśmy do nich. Przezornie zabraliśmy ze sobą woreczek orzechów laskowych. Na wszelki wypadek jakby pojawiła się jakaś głodna wiewiórka. Tego dnia było dosyć chłodno, ale wiewiórki dopisały. Było ich pełno ... Nie pogardziły naszymi orzechami. Najpierw próbowaliśmy zwabić taką jedną nieśmiałą, ale w końcu uległa gdy rozsypałam kilka orzechów koło siebie. Dołączyła później druga i na zmianę dostawały od nas orzechy, większość zakopywały, więc chcąc ułatwić im skonsumowanie rozbijaliśmy je i wiewióry były zadowolone. Bez problemu podchodziły i brały orzechy z ręki, chociaż z nieufnością, ale to i tak sukces. Pamiętam tylko raz widziałam wiewiórki, które się nie bały ludzi. Ale wtedy ich nie karmiłam bo nie miałam nic ze sobą :( . A tu się udało. Jako, że uwielbiam małe zwierzaki, stąd karmienie wiewiórek było dla mnie wielką radochą. W przeciwieństwie do Michała, który zamiast karmić wiewiórki sam konsumował orzechy :) Drogę do Łazienek już znamy, więc może za 2 tygodnie znów uda się wyciągnąć Michała na karmienie wiewiórek. W końcu zima idzie:)
Super te wiewiórki ! :) Nasze są jakieś dzikie:D
OdpowiedzUsuńhttp://sarenkowa.blogspot.com/
Te z Łazienek są przyzwyczajone do tłumów i do karmienia, stąd początkowo nieśmiałe dały się skusić na orzechy i podejść bliżej. Ale wystarczył jakiś nieuważny ruch i uciekały :)
UsuńA wiesz że zwierzęta z wscieklizna nie boją się ludzi. Bała bym się być tak blisko nich choć ładnie to wygląda ;-)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o wściekliźnie wśród wiewiórek, ale nie mogłam się oprzeć by ich nie nakarmić :)
Usuńtak to juz bywa ;)
UsuńJa bym chciała mieć wiewiórę jako zwierzątko domowe :) Uwielbiam je :) Ostatnio jedną obserwowałyśmy w naszym ogródku a ja do mamy "mogę sobie ją przygarnąć? prooosze?" :D
OdpowiedzUsuńOstatnio w Londynie widziałam takie przyjacielskie wiewiórki :D Niestety, u mnie w mieście takich nie ma albo po prostu nie wiem, gdzie szukać.
OdpowiedzUsuńAle słodkie rude wiewióryyy:-)
OdpowiedzUsuńUrocze stworzenia :)
OdpowiedzUsuńChociaż moje kocurki chyba miałby inne zdanie ;P
Ja chyba sama zachowałabym się jak Michał, bo uwielbiam orzechy ;p
OdpowiedzUsuńJakie mają wspaniałe,puszyste kitki! :D
OdpowiedzUsuńkurde, ale fajnie! nigdy nie wpadłam na taki pomysł, może dlatego, że u mnie nigdzie takich wiewiór nie ma... kurcze, no ale na tych zdjęciach naprawdę słodko wyglądają :)
OdpowiedzUsuńa ja chyba tylko raz widziałam wiewiórkę, ale na pewno nie z tak bliskiej odleglości ... :)
OdpowiedzUsuńW dzisiejszych czasach wiewiórki się pokazują, nie uciekają ,kiedyś było to nie do pomyślenia, ciekawe dlaczego? :)
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam zobaczyć wiewiórkę z bliska, ale te z mojego parku są strasznie dzikie i uciekają od ludzi :)
OdpowiedzUsuń