Odkąd przeprowadziliśmy się z Michałem do Warszawy to zmienialiśmy mieszkanie tylko raz. Najpierw mieszkaliśmy u Michała siostry, jednak mieszkanie było małe i w dodatku mieszkaliśmy w trójkę w jednym pokoju, więc warunki tragiczne. Przeprowadziliśmy się ulicę dalej, bo lokalizacja nam się bardzo podobała, chcieliśmy tylko lokum zmienić. Udało się. Trafiliśmy na blok oddalony od głównej ulicy, dzięki czemu nie narzekamy na hałas. Sąsiedzi to głównie osoby starsze, bądź małżeństwa z małymi dziećmi, więc nikt nie urządza imprez, nie ma hałasów, nikt nie puszcza głośnej muzyki (oprócz nas:)). Co jednak mnie zdziwiło to fakt, że w bloku mieszkają BRUDASY! I to dosłownie. Nie raz wieczorem podskakiwałam na dźwięk spadającego "czegoś" z wyższego piętra. A że mieszkamy na parterze, więc patrząc przez okno widzimy resztki chleba rozrzucone dla ptaków, resztki owoców, jakieś kartony czasem, a nawet całe worki ze śmieciami, bo komuś się nie chciało pójść do zsypu. Dzisiaj przy standardowych sobotnich porządkach udałam się z workiem śmieci do zsypu, niestety klapa od zsypu się nie otwierała. Starsza pani czekająca na windę zaproponowała mi abym wyrzuciła worek przez okno!!! WTF??
- TEN będzie chodził w poniedziałek to posprząta - i chichocze.
Myślałam, że jaja sobie robi, ale ona tak serio.
Rzeczywiście jest pan dozorca, zarządca czy jak on tam się zwie i codziennie rano koło 6 chodzi i zbiera te śmiecie, które takie BRUDASY wyrzucają przez okno.
W głowie mi się nie mieści jak można tak robić, nikogo chyba nie razi ten syf pod oknem, w końcu TEN posprząta. Po co więc wychodzić z domu jak można pieprznąć worek za okno. Fuuuuuuuuj!
Stolica...
OdpowiedzUsuńJa też to zauważyłam jak mieszkałam w poprzednim mieszkaniu. Wiele razy spotykałam na parapecie resztki jedzenia. Nie da się tego zrozumieć....
OdpowiedzUsuńU nas na szczęście worków nikt z okna nie wyrzuca, ale niestety mamy plagę resztek jedzenia, które potem psu trzeba siłą wyciągać z pyska żeby się nie zatruł :/
OdpowiedzUsuńOgólnie mamy bardzo czyste bloki i klatki, ale ostatnio przytrafiła się nam kupa w piwnicy :/ Ludzka :/ Masakra!
U mnie takie rzeczy na całe szczęście się nie dzieją. Jedynie jacyś pijaczki z osiedla chwile po stoją przed klatką i sobie idą, chociaż strach jest, bo nie wiadomo co takiemu strzeli do głowy po pijaku;/
OdpowiedzUsuńludzie po rpsotu sa nie nauczeni porzadku nie przeszkadza im taki widok z okna i wiedza ze ktos tam to posprzata to co im zalezy wyrzucic masakra
OdpowiedzUsuńw koncu to takie polskie:) masakra. ludziom sie nawet dupy ruszyc nie chce aby zrobic pare krokow i ten worek wyrzucic. w glowie mi sie to nie miesci, to ciekawi mnie teraz, jak wyglada ich mieszkanie...
OdpowiedzUsuńZastanawiam się jak Ci ludzie mają w domu:P
OdpowiedzUsuńale mnie zszokowałaś tym wpisem !
OdpowiedzUsuńco za ludzie!! i to w dodatku nie młodzi tylko starsi ..
Masakra co za banda :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA ja myślała, że takie rzeczy juz się nie zdarzają;)
OdpowiedzUsuńMasakra :D i to miastowi ludzie są? :> haha ;)
OdpowiedzUsuńBrudasy są i będą zawsze.. :]
moi dziadkowie mieszkają na trzecim piętrze i już nie raz ktoś kto mieszka nad nimi trzepał sobie dywan przez balkon ... i nie ważne, że te wszystkie śmieci, ten kurz, spadają na balkony poniżej, przecież po co się męczyć i schodzić na dół na trzepak, skoro można sobie ułatwić -.-
OdpowiedzUsuńnooo maskara!! kurcze czesto w tych wielkich miastach jest wiekszy syf niz na wioskach... bleee wez te wszystkie smieci pod oknem blee...
OdpowiedzUsuńMa-sa-kra!
OdpowiedzUsuńMoja sąsiadka wywala fusy po kawie i papierosy przez okno... I nikt przecież nie zwróci uwagi starszej, 90-letniej kobiecie.
Ludzie to się często zachowują gorzej niż świnie.
OdpowiedzUsuńzgadzam się!
Usuńo losie, współczuję, zwłaszcza, że sama mieszkam na parterze i niejednokrotnie czyściłam balkon, bo pani z góry kwiatki zrzucała niżej... czyli do mnie.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że owe śmieci i nie lądują u Was.