Nauki przedmałżeńskie niby odbębnione, ale nie do końca. Zanim dostaniemy świstek o ich ukończeniu mamy jeszcze przed sobą dwa spotkania z doradcą małżeńskim, zważywszy, ze każdy dzień, kiedy Michał jest w Polsce mamy zawalony to nie wiem jak wcisnę jeszcze spotkania z doradcą. W dodatku miałam iść do doradcy z wypełnionym kalendarzykiem przedmałżeńskim. Oczywiście się za to nie zabrałam. Czeka nas jeszcze zapraszanie gości i wysyłanie zaproszeń do rodziny mieszkającej za daleko abyśmy mogli zaprosić ich osobiście. Mamy też przed sobą wizytę u księdza i w Urzędzie Stanu Cywilnego po potrzebne papierki. Michał ma jeszcze udać się do swojego kościoła po potrzebne dokumenty i po to aby dać na zapowiedzi. Muszę się też udać na przymiarkę sukni ślubnej, mam już zakupione buty, jednak ciągle się waham czy nie kupić innych. Muszę porozmawiać z dekoratorką na temat wystroju sali weselnej, miałam się za to zabrać z siostrą osobiście, ale stwierdziłam, że nie chcę sobie dodatkowych spraw na głowę zwalać. Co jeszcze? Zakup bielizny, biżuterii dla mnie i wszystkich niezbędnych części garderoby Michała. Przeglądam też propozycje fryzur ślubnych i ciągle się waham na jaką się zdecydować. Wybór menu i zakup potrzebnych artykułów zostawiam w rękach rodziców, jedynie Michał wraz z barmanem udadzą się tydzień przed weselem po zakup alkoholi dla barmanów. Teraz przypomniałam sobie jeszcze o dekoracji na samochód, będziemy jechać na ślub takim autkiem heheh czasy świetności ma już dawno za sobą:
Zdecydowaliśmy się również na podziękowania dla rodziny i przyjaciół w formie małych glinianych aniołków, zamówimy je jak będziemy już wiedzieli ile mniej więcej gości możemy się spodziewać. Księgi życzeń też nie może zabraknąć. Dla rodziców mamy w planach przygotowanie czegoś extra, jednak nie wiemy jak czasowo zdołamy to wszystko ogarnąć. Coś pominęłam? Macie jeszcze jakieś pomysły na to jak uświetnić ten ważny dzień? A może jest jeszcze coś o czym powinnam wiedzieć? Poza tym, że przed mszą powinnam walnąć sobie setkę na odstresowanie :) Ściskanie w żołądku odczuwam nawet teraz jak o tym wszystkich piszę.
kurcże na dobrą sprawe to już niedługo! :D będzie wszystko super :*
OdpowiedzUsuńwidzę, że zaczął się na blogach sezon na domykanie ostatnich kwestii ślubnych :)
OdpowiedzUsuńmoja rada - Tego dnia, cieszcie się każdą chwilą ;*
No to sporo roboty macie , ale dacie rade
OdpowiedzUsuńA auto może stare ale jare-klasyki są najlepsze :D
A kiedy jest data ślubu? ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem sporo Ci zostało, ale na pewno z wszystkim się wyrobisz:)
OdpowiedzUsuńOo to ja bym już panikowała :P Ja musze mieć większy zapas czasu. Już myśle nad fryzurą, alkohol dużo wcześniej będziemy kupowac, garnitur dla K też :) Musze przy tym być :) Na szczęście odpada mi dekorowanie sali i menu już ustalone :)
OdpowiedzUsuńNie zazdroszczę wam takich przygotowan wszystko naraz. My na szczęście wszystko mamy na miejscu i jesteśmy z sąsiednich parafii :)
Kochana, działaj :)
OdpowiedzUsuńWierzę, że ze wszystkim zdążycie :)
właśnie, księga życzeń to super sprawa :) dziwię się, że moja kuzynka z tego zrezygnowała.
OdpowiedzUsuńPraca wre. Chyba wydaliście na to fortunę... jeśli można spytać? Mnie ksozta wesel osobiście na ten moment przerażają po prostu
OdpowiedzUsuńA bukiet kwiatów i kwiateczki w butonierce dla pana młodego? :)
OdpowiedzUsuń